PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=698547}

Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni

Shang-Chi and the Legend of the Ten Rings
7,0 45 943
oceny
7,0 10 1 45943
6,5 22
oceny krytyków
Shang Chi i legenda dziesięciu pierścieni
powrót do forum filmu Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni

Jeżeli ktoś oczekuje fajnej rozrywki z bieganiem, strzelaniem, magią, smokami, legendami i wysysaniem dusz - będzie prze-za-chwy-co-ny. Sceny walk (autobus!), tajemnicza wioska, smoki wysysające dusze... łoooo! Ale się działo!

Niestety, nie ma co ukrywać że minusy przesłaniają plusy. A więc po kolei:
- historia która w ogóle nie wciąga. Naprawdę, niewiele więcej by wystarczyło, aby wszystko trzymało się kupy. Wiadomo, że takie historie to przymykanie oka na nieścisłości i udawanie że nie widzi się dziur, ale tutaj co minutę na prawdę trzeba było patrzeć w bok żeby nie widzieć tego wszystkiego co kłuło w oczy żywym ogniem. Mamy bohatera, który prowadzi nudne życie, ma misiowatą posturę a okazuje się, że nagle ma siłę i sprawność mistrza świata w kung-fu. Dlatego że rano ćwiczył pompki? Mamy i naszą bohaterkę, która jest mistrzynią sztuk walki, bo... podglądała jak ćwiczą chłopcy i nauczyła się tego lepiej? Mamy i naszego głównego bohatera, który ma wiedzę tysiąca lat i siłę niszczenia armii, a daje sobie obić gębę chłopcu parkingowemu. Do wioski wjeżdża 7 samochodów osobowych, a w trakcie okazuje się że zmieściła się cała armia ludzi. Czy to naprawdę musiało być AŻ TAK głupie?
- nudna i przydługa fabuła. Ja wiem że ilość to jakość sama w sobie, ale w pewnym momencie wszystkiego było za dużo. Bo i władowano historię życia w Ameryce, i walki w klatkach, i magiczne labirynty, i ogniste ptaki, i Rumuna z mieczem, i tańce na wietrze, i smoki, i legendy - tylko zabrakło Szturmowców, prezydenta USA i Misia Uszatka do kompletu
- postać Kate. Przyznam że nigdy, przenigdy żadna postać w filmie mnie tak nie zirytowała. Ta aktorka to córka reżysera albo jakaś multimiliarderka która wykupiła sobie rolę? Czwartoplanowa rola która na siłę kręci się przed kamerą. Nic nie robi tylko ględzi, plącze się pod nogami, utrudnia wszystkim życie i w zasadzie niczemu nie służy. Z niewyjaśnionych powodów naszą bohaterkę, czyli koleżankę z pracy chłopca parkingowego wszyscy próbują pokonać w walce wręcz (wypada z wieżowca po pierwszym ciosie), zabierają w podróż (krzyczy w samochodzie) albo przewraca się o strzały. No, w sumie umie kierować samochodem, czyli na hasło "skręć w lewo" skręca w lewo. A, no tak, na drugi dzień po tym jak wzięła łuk do ręki okazuje się lepszą łuczniczką od wojowników ćwiczących całe życie. Niesamowite!
- nasz kolejny bohater-balast czyli Trevor. W zamyśle miał to być element komediowy, i w sumie to był tłumaczem puchatego stworka a jak temat się skończył to przynajmniej udawał zabitego. Serio?
- tradycyjnie Marvellowski grzech, czyli - no ile można się tłuc? Walki są fajne, tyle że od pewnego momentu są po prostu nudne. O ile w autobusie to wyglądało naprawdę nieźle, to potem walka w wieżowcu, walka na wieżowcu, walka pod wieżowcem, walka z jakąś ciotką, walka w jakiejś knajpie, walka na smoku, walka ze smokiem, demonami, Szturmowcami Imperium... a nie sorki Szturmowców jednak nie było. Jak po raz n+1 ktoś się z kimś tłucze to zwyczajnie nudzi, jak po raz n+1 opowiadany ten sam dowcip
- pusta pseudofilozofia udająca jakąś głębię. Rozmowa z ośmiolatkiem aby "wykorzystywał wiedzę którą posiada", dyskusje o "imionach które łączą z przodkami"... ależ to flaki z olejem i zapychacze...
- i kolejny grzech Marvella - tak mam super-moc, super-wiedzę, super-siłę! Na co to wykorzystać? Na niszczenie miast? Na niszczenie mafii? Na zdobywanie świata? Na władzę? Nad panowanie nad czasem? No nie, wiadomo że najważniejsze w takiej władzy są walki wręcz! To nic że możesz pokonać armię wroga gołymi rękami, grunt że potrafisz zrobić rozróbę w barze!

Podsumowując: do piątkowego piwka przy grillu film jest idealny. Jest kolorowo, walka czerwonych z niebieskimi, szybkie samochody, fajne animacje, mistyczne kung-fu i walki smoków. Ale jest to zwyczajny film-wydmuszka, który zapomnisz jak tylko skończy się butelka i nazajutrz nie będziesz pamiętał nic oprócz gościa z ognistym mieczem zamiast ręki, bo wiadomo że najlepszym sposobem na walkę w ciasnym autobusie jest wielgachny gość z wielkgachnym mieczem. Taka zupa "nic", dodamy do filmu wszystko co się da i nikt nie zarzuci że coś się mogło nie spodobać.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones